Prorok niespełniony – dlaczego nie płaczę po Nawalnym
- Dodano:
- Kategorie: Editorial, Polityka ze Świata
Śmierć Aleksandra Nawalnego w rosyjskim więzieniu skłania do refleksji w równej mierze oczywistej co niepokojącej. Po pierwsze i oczywiste, Nawalny pozostał politykiem niespełnionym bo jego wizje obalenia Putina i budowania imperialnej Rosji inaczej nie spełniły się, po drugie dlatego, że kolejna próba demokratycznych zmian w tym kraju okazała się całkowicie nieskuteczna. A to lekcja której zlekceważyć nie wolno.
Nawalny, po śmierci Borysa Niemcowa w 2015 r. uznawany przez Zachód jako lider rosyjskiej opozycji i potencjalne zagrożenie dla prezydenta Federacji Rosyjskiej, zasłużył się Rosjanom czymś szczególnym. Jego film o Putinie i drodze tego ostatniego do władzy pokazał mechanizmy funkcjonowania skorumpowanego państwa, system selekcji rosyjskich liderów jak i wpływ służb specjalnych na funkcjonowanie państwa. Film Nawalengo pokazał Rosjanom także mentalność ich decydentów. Co najważniejsze, uczynił to wszystko w ich własnym języku. A w rosyjskim społeczeństwie to wartość dodana której przecenić się nie da.
O niezdolności Rosjan do zbudowania własnego nowoczesnego państwa spisano tomy. Uczynili to w równej mierze Zachód jak i sami Rosjanie – rosyjscy dysydenci jak Aleksander Sołżenicyn i Władymir Bukowski, Natalia Gorbaniewska czy Andrej Sakharow. Elitarny powiedzielibyśmy dziś klub dysydentów których głos miał szczególne znaczenie wobec kompleksów Rosjan i ich nieufności do Zachodu. W tym sensie Nawalny dołączył do grona zagorzałych przeciwników totalnej wizji budowania państwa której krytykami są sami Rosjanie. Ale Nawalnego w żaden sposób nie da się zaliczyć do tego klubu.
Film Nawalnego o Putnie, jakkolwiek ważny, był tylko potwierdzeniem wszystkiego co wiedzieliśmy w przeszłości i wiemy dzisiaj o Rosji. Pamiętać trzeba, że to rosyjski odbiorca, nie Zachód, był głównym klientem Nawalnego i do niego a nie zachodniego odbiorcy autor kierował swoje przesłanie o konieczności obalenia Putina. Jego przesłanie było nader czytelne: konieczność naprawy imperialnej Rosji. W interesie państwa rosyjskiego co oczywiste.
Nawalny – patriota i szowinista
O tym jak Nawalny pojmował ten interes i jakie było polityczne przesłanie opozycjonisty wiemy od niego samego. Nawalny nie był ani wolnościowcem ani demokratą dlatego że walczył z Putinem. Był podobnie jak jego oponent, Putin, zwolennikiem imperialnej Rosji a jego ultranacjonalistyczne nastawienie było widoczne od początku jego aktywności politycznej. W filmie sprzed 17 lat, wypełnionym ksenofobicznymi komentarzami Nawalny mówi:
– Wszystko, co stanie nam na drodze, powinno zostać ostrożnie, ale zdecydowanie usunięte poprzez deportację – mówi Nawalny na nagraniu przebrany za dentystę, porównując imigrantów do ubytków zębów.
To z powodu tego właśnie nagrania Amnesty International pozbawiła przywódcę opozycji statusu „więźnia sumienia” choć w 2021 r. uchyliła tę decyzję, uznając w oświadczeniu, że „opinie i zachowanie danej osoby mogą zmieniać się z biegiem czasu”.
Przypomnijmy też, że Nawalny zaangażował się w politykę już po dwudziestce,
wstępując do lewicowo-liberalnej partii Jabłoko, z której został wyrzucony w 2007 roku za tendencje nacjonalistyczne i spór z władzami. To właśnie tam wygłaszał swoje najbardziej kontrowersyjne wypowiedzi, które kosztowały go sympatię wielu innych członków opozycji i prześladowały go do końca.
Gdy kilka lat później przyłączył się do skrajnie prawicowego ruchu NARÓD i związał się z Marszem Rosyjskim który zrzeszał siły nacjonalistyczne w kraju, sympatie Nawalnego i jego polityczne przesłanie stały aż nadto czytelne.
Przez lata Nawalny znany był ze swojej postawy antyimigranckiej i rasistowskiej zwłaszcza wobec ludności Kaukazu. I choć w późniejszym okresie swojej działalności politycznej Nawalny próbował zdystansować się od swoich wcześniejszych wypowiedzi i przeprosił za uwłaczające komentarze pod adresem Gruzinów, których nazwał „gryzoniami”, jego przeprosiny były zbyt mało przekonywujące by zmienić wizerunek opozycjonisty.
Ten wizerunek zmienił się dopiero w 2020 r. który okazał się punktem zwrotnym w historii Nawalnego. Rok w którym Nawalny przeżył otrucie środkiem paraliżującym Nowiczok. Po otrzymaniu ratującego mu życie leczenia w Niemczech oskarżył Federalną Służbę Bezpieczeństwa Rosji, FSB, o próbę zamordowania go. Pomimo ryzyka, po wyzdrowieniu zdecydował się wrócić do Rosji gdzie został natychmiast zatrzymany i skazany na karę więzienia.
Wywołało to międzynarodowe oburzenie, a niektórzy obserwatorzy porównali nawet działacza antykorupcyjnego do „Rosjanina Nelsona Mandeli”. Inni postrzegali go raczej jako rycerza z rosyjskiej bajki, nieustraszonego i gotowego poświęcić życie. Mylili się jedni i drudzy.
Boris Akunin a właściwie Grigorija Chkhartishvili, gruzińsko-rosyjski pisarz mieszkający w Wielkiej Brytanii, eseista i tłumacz literatury napisał o Nawalnym, że po ataku na jego życie ten wrócił do Rosji bo chciał zadać cios reżimowi Putina. – Złożył się w ofierze, jak twierdzi Akunin bo wiedział, że jak wróci, to może już nigdy nie wyjść z więzienia.
– To, która tożsamość jest najważniejsza, zależy od tego, kogo spytasz, wyjaśnia Jade McGlynn, badaczka specjalizująca się w polityce rosyjskiej w King’s College w Londynie.
– Dla rosyjskich zwolenników – głównie młodych ludzi znających się na mediach społecznościowych, Nawalny jest rzadkim figurantem nastrojów antysystemowych. Wiele osób zarówno w Rosji jak i poza krajem poznało Nawalnego z nagrodzonego Oscarem filmu dokumentalnego zatytułowanego jego nazwiskiem a opartego na wydarzeniach
związanych z jego zatruciem środkiem paralityczno-drgawkowym w Rosji i późniejszym śledztwem w 2020 roku. Film pomogł ugruntować tożsamość Nawalnego jako potężnego przeciwnika Władimira Putina ale sceptycy nie zapomnieli mu ksenofobicznych wypowiedzi z przeszłości i jego wizji przebudowy wciąż imperialnej Rosji. To przesłanie które musiało niepokoić.
Nawalny – zwolennik nowoczesnej wciąż imperialnej
Są w Polsce zwolennicy koncepcji w myśl której im gorzej w Rosji tym lepiej. Są też tacy, którzy przesłanie “do braci Moskali” traktują holistycznie jako jedyną formę rozmawiania z Rosją.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że mylą się jedni i drudzy. Mylił się Nawalny w swej krucjacie naprawy skorumpowanej Rosji by uczynić ja imperialną tylko inaczej, w domyśle nowoczesną ale wciąż realizującą imperialne ambicje.
Trudno o bardziej złowrogą perspektywę dla Polski, krajów bałtyckich, Gruzji czy Ukrainy bo perspektywa nowoczesnej ale wciąż imperialnej Rosji której tak gorącym zwolennikiem był Nawalny stanowiłaby śmiertelne zagrożenie dla tych krajów.
Poglądy Nawalnego pozostawały w jaskrawym kontraście z tymi głosami rosyjskich dysydentów, którzy imperialnych ambicji Nawalnego nigdy by nie podzielali upatrując dla Rosji szansy na nowoczesną, ale pokojowo współistniejącą z jej sąsiadami państwowość.
Szczególnym orędownikiem takiej właśnie wizji był prof. Sakharow, przyjaciel Polski. I za tę właśnie wizję otrzymał niegdyś pokojową nagrodę Nobla. Chociaż swoją karierę zawodową spędził w fizyce wspierając sowiecki program budowania broni nuklearnej i nadzorując rozwój broni termojądrowej, Sacharow jest przede wszystkim znany ze swojej działalności politycznej na rzecz wolności jednostki, praw człowieka, swobód obywatelskich i reform w Związku Radzieckim. Nie zaś przebudowy imperialnej Rosji z jej wszystkimi zagrożeniami.
Za to właśnie dostojny Andrej Sakharow został uznany za dysydenta i spotkał się z prześladowaniami ze strony sowieckiego establishmentu.
Innym, równie znaczącym przykładem dającej szansę rosyjskiej myśli propaństwowej była Natalia Gorbaniewska, wielki przyjaciel Polski.
Poetka, tłumaczka i dysydentka, przyjaciółka Polski i Polaków. Była jedną z siedmiu w ZSRS osób, które odważyły się w 1968 r. zaprotestować przeciwko agresji wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację. Za protest na Placu Czerwonym zapłaciła wyrokiem skazującym na przymusowy pobyt w szpitalu psychiatrycznym, co było jedną z praktyk sowieckiego systemu wobec opozycjonistów. W 2005 r. otrzymała polskie obywatelstwo i została laureatką nagrody im. Jerzego Giedroycia. Wielka to postać o której warto dziś mówić.
Nawalnego i Gorbaniewską czy Sakharowa dzieli przepaść poglądów i koncepcji na państwo i o tym szczególnie warto pamiętać reflektując nad jego śmiercią. Próba portretowania Nawalnego jako dysydenta w znaczeniu przeciwnika systemu jest nadużyciem bo dissident to osoba, która sprzeciwia się oficjalnej polityce, zwłaszcza państwa autorytarnego, oferując, w domyśle, jego alternatywę. Nawalny choć był oponentem Putina, był także zwolennikiem Rosji imperialnej i autorytarnej ze wszystkimi tego konsekwencjami.
W tym sensie był dla Rosjan fałszywym choć całkiem wpływowym prorokiem zmian i obietnic na odrodzenie imperialnego charakteru swojego państwa. Warto o tym pamiętać reflektując dziś nad jego śmiercią.
Nawalny odchodzi – problemy pozostają
Konkludując w pierwszym akapicie, że kolejna próba demokratycznych zmian w Rosji okazała się całkowicie nieskuteczna i jest to lekcja której zlekceważyć nie wolno, warto wskazać, że śmierć Nawalnego przychodzi w czasie gwałtownego osłabienia zarówno Ameryki jak i krajów Unii Europejskiej, szczególnie Niemiec. Przychodzi także po krytycznie ocenianej rozmowie prezydenta Rosji z Tuckerem Carlsonem co nie jest bez znaczenia. Nawet w więzieniu ale żyjący, Nawalny dawał legitymację i szansę na możliwą zmianę kursu Rosji, nawet tej putinowskiej, gdyby presja Zachodu okazała się skuteczna a drastyczne pogorszenie sytuacji gospodarczej kraju miało być czynnikiem ocieplenia wizerunku Kremla.
Carlson, jak słusznie skomentowała Hilary Clinton, okazał się pożytecznym idiotą i tubą medialną prezydenta Rosji co w czasie medialnej blokady tego kraju nie pozostaje bez znaczenia. Co naprawdę się liczy to utwierdzony już kurs kolizyjny Rosji ze światem zewnętrznym i jak rzadko w przeszłości oficjalne już nastawienie na zbliżającą się konfrontację.
To w powyższym sensie należy nam patrzeć na śmierć Nawalnego. Ta śmierć jest tylko ciągiem wydarzeń a jego odejście nie ma dla nas znaczenia.
Rosja to zagrożenie nieodległej być może przyszłości. Prawdziwym i realnym zagrożeniem jest dziś dla nas postępująca dewastacja naszego państwa i próba zredukowania go do kolonialnej fasady zarządzanej spoza kraju. Napisałem kiedyś i powtórzę raz jeszcze:
Czekam gdy w kościołach rozlegną się dzwony, czekam na rozdarte koszule Rejtanów w Sejmie i głosy opamiętania. Już czas, bo mamy w ręku złoty róg a historia wystawi rachunek i jak w “Weselu” Wyspiańskiego będzie oceniać głupców i uśmiechy zdrajców.
Czas na refleksję i opamiętanie .. Wbrew temu co mówi Rafał Piech, przewodniczący partii Polska Jest Jedna, nie mamy dwóch lat na budowanie struktur. Za dwa lata mogą okazać się zbędne. Jest czas działania tu i teraz..
Jack Malik
W oczekiwaniu na kongres ..
Nachodzący w weekend wielki kongres Prawa i Sprawiedliwości, największej partii opozycyjnej ale także jedynej jak się wydaje siły patriotycznej w Polsce zdolnej powstrzymać degradację państwa powinien być znaczącym i oczekiwanym wydarzeniem politycznym. Tyle, że niewielkie wzmianki o wydarzeniu, nawet w mediach prawicowych wskazują, że zainteresowanie nim nie jest wystarczające. <span
Ultra vires czyli demokracja z piekła rodem
Wypowiedź Tuska na spotkaniu z prawnikami w Senacie i jawna już deklaracja konieczności łamania prawa celem osiągnięcia doraźnych korzyści rządu niczym nie różni się od pacyfikacji młodych strażaków sprzed 40 lat. Złowrogie to wydarzenia a ich konsekwencją może być tylko rozsadzanie państwa i podważanie fundamentów wspólnoty. Czytaj
Konwencja niepokoju i skandal dyplomatyczny
Nie mamy drugiego państwa. Nie mamy gdzie iść.. Gdzie leżą granice zwijania tego “żywego organizmu” poza którą stracimy wpływ na jego zdolność do funkcjonowania i przetrwania? To dziś pytanie fundamentalne na które nikt nie próbuje nawet udzielić odpowiedzi.Czytaj więcej ..
Zwijanie państwa – gdzie leżą granice
Nie mamy drugiego państwa. Nie mamy gdzie iść.. Gdzie leżą granice zwijania tego “żywego organizmu” poza którą stracimy wpływ na jego zdolność do funkcjonowania i przetrwania? To dziś pytanie fundamentalne na które nikt nie próbuje nawet udzielić odpowiedzi.Czytaj więcej ..
Na Zachodzie bez zmian
Ceremonia otwarcia igrzysk przejmuje. Podobnie jak kiedyś powieść Remarqa. Przewodnim tematem obu jest wojna. Choć ta dzisiejsza, z chrześcijaństwem na Zachodzie trwa od lat i ma ukryty charakter jest coraz bardziej widoczna. Na Zachodzie bez zmian, więc i poszukiwać tam tożsamości coraz trudniej i coraz mniejsza tego potrzeba.
© 2023 Copyright: Grupa Medialna Gruszka