Powiało świeżością – żałoba na salonach

Lewicowo-liberalna propaganda przez miesiące pompowała sondaże przedwyborcze w USA zapewniając nas, że Kamala Harris przoduje w nich kilkoma procentami. Mieszkając w Stanach Zjednoczonych przez lata, także w tych wahających się stanach, poznałem znaczną część jej elektoratu pracując dla dużych korporacji a czas spędzony w Nowym Yorku przekonał mnie, że nie należy go lekceważyć. Wsparcie medialne które otrzymywała Harris było przygniatające ale tylko ci którzy mieszkali w podmiejskich osiedlach i na prowincji wielkich miast wiedzieli, że Ameryka jest w swojej masie znacznie bardziej konserwatywna niźli obrazki produkowane przez CNN i im podobne media. Jest też znacznie bardziej wierząca a to nie bez znaczenia.

Ale nie brak wiary u demokratów był najbardziej znaczącym czynnikiem zwycięstwa Trumpa. Zdecydowały czynniki ekonomiczne i troska Amerykanów o stan państwa. Dziedziny w których Harris ma niewiele do powiedzenia.

Co ciekawe, lewicowe media popełniły ten sam błąd co kilka lat wcześniej gdy w wyścigu o fotel prezydencki w 2016 Donald Trump starł się z Hilary Clinton. Sceneria ta sama, kampania brudna, pełna personalnych ataków, przypominająca w rzeczywistości jak głęboko podzielona jest politycznie Ameryka. Wtedy według lewicowych mediów to Clinton brylowała w sondażach podobnie jak Haris przez kilka ostatnich miesięcy. Presja sondaży i mediów lewicowo-liberalnych jak i nagonka na wszystkich którzy myślą inaczej dała o sobie znać także podczas tych wyborów. Któż chce być zacofanym konserwatystą, szowinistą czy “rasistą” skoro nie popiera Clinton czy Harris. Przepytywani przez sondażownie mogą kryć się ze swoimi poglądami ale w rzeczywistości głosują odwrotnie do deklarowanych w dzień wyborczy. Tak było i tym razem.

Wydaje się, że choć zjawisko powtórzyło się w przypadku właśnie zakończonych wyborów to jest ono dobrze obecne, wręcz zakorzenione także w Polsce gdzie duet mediów i sondażowni wspierany jest ochoczo przez lewicowo myślących celebrytow czy akademickich nauczycieli. Tych pierwszych mamy dostatek, brylują wśród nich Holland i Janda, Seweryn i Stuhr. Elita wątpliwa ale taka której, jak wiadomo, narazić się łatwo.

Poważniej konkludując, program republikanów od kilku miesięcy zawieszony na portalu Trumpa nie miał swojego odpowiednika po stronie demokratów co Amerykanie odebrali jako sygnał, że ich portfele ucierpią znacznie jak miało to miejsce podczas administracji Bidena. Bo portfele Amerykanów są w dniu wyborów najważniejszym czynnikiem sprawczym elektoratu co pozostaje w skrajnym kontraście do preferencji wyborczych Polaków gdzie tym czynnikiem jest zewnętrzny image kandydata czy strona w plemiennej walce dwóch opcji. Wybory Trzaskowskiego na prezydenta Warszawy były tego najlepsza ilustracją.

Prezydent Stanów Zjednoczonych nowej kadencji Donald Trump.

Innym z wielu powodów dlaczego Trump wygrał z Harris podobnie jak wygrał w przeszłości z Clinton to niezdolność demokratów do wyłonienia właściwego kandydata. Są badania potwierdzające tezę, że gdyby w 2016 miejsce Hilary Clinton zajął lepszy od niej kandydat, Trump nie uzyskałby wtedy aż 304 głosów elektorski (przy 224 dla Clinton). Clinton w 2016 podobnie jak Harris obecnie była uosobieniem wszystkiego czego Amerykanie nie akceptowali, w szczególności “hackowania umysłów” w wydaniu Harariego. Z tym właśnie hackowaniem umysłów mieliśmy do czynienia w obecnej kampanii. Przekonanie establishmentu demokratów i jego arogancja, że “lud głupi wszystko kupi” parafrazując niedościgłego Jacka Kurskiego, przyniosło w rezultacie utratę szansy na prezydencki fotel i klęskę polityczną całej formacji.  W Ameryce widać lud głupi nie kupił ani wtedy ani teraz.

Arogancja polityczna w wydaniu demokratów delegujących na kandydata Joe Bidena a potem w żałosnym stylu Kamale Harris okazała się zbyt wysoką poprzeczką dla amerykańskich wyborców. Ten scenariusz powtórzy się w moim odczuciu w wyborach prezydenckich już w maju przyszłego roku. Arogancja bodnarowcow i kwestionowanie polskiego porządku prawnego podobnie jak wprowadzenie “demokracji walczącej” Tuska będzie zbyt wysoką poprzeczką dla polskich wyborców.

Nie miałem złudzeń, że Donald Trump wygra wybory prezydenckie ale co ważniejsze, nie miał ich także wspomniany wcześniej nasz redakcyjny kolega który od dziesięcioleci mieszka w Kaliforni a o swoich sympatiach i konkluzjach przedwyborczych pisał obszenie na naszym portalu. Ponieważ większość mediów koncentruje się na nadchodzącej prezydenturze i jej wpływie na stan relacji międzynarodowych czy wojny na Ukrainie i Bliskim Wschodzie, warto zapamiętać na kogo nie zagłosowała Ameryka. A nie zagłosowała ani na skrajnie lewicową Haris and na lewackie dewiacje Walza który będąc gubernatorem stanu podjął tzw. działania wykonawcze w celu ochrony dostępu do opieki zdrowotnej afirmującej płeć w Minnesocie. Coś od czego odchodzi większość rządów stanowych w USA. Czym jest opieka zdrowotna afirmująca płeć? Zachęcam do wyszukiwarki bo w świecie zmiany płci czy LGBTXX od dawna wieje grozą.

Fot: apnews.com

Trump i jego formacja polityczna i światopoglądowa wygrali wybory spektakularnie. Od czasów wyboru na prezydenta Ronalda Regana żadna z partii takiego sukcesu nie odnotowała. Niewiele niebieskiego na amerykańskiej mapie stanowej pokazują dziś wszystkie media, niebieskiego symbolicznie koloru demokratów. Nie tylko Trump wygrał – republikanie tym razem wzięli wszystko. Prezydenturę, senat i kongres. Jedną trzecią kongresu i senatu przypadła ponownie republikanom (pamiętajmy że wybory sprawiają wymianę w obu izbach na poziomie jednej trzeciej ich stanu osobowego). 

Mamy więc nieprzypadkową klęskę lewicy – Trump wygrał nie tylko we wszystkich wahających się stanach (swing states). 

Bodaj najbardziej spektakularną egzemplifikacją tej klęski jest fakt, że Kamala Harris przegrała nawet w Nowym Yorku, dotychczas bastionie demokratów gdzie nie przegrali od dziesięcioleci.

Klęska demokratów i czerwona kartka dla amerykańskiej lewicy pokazana przez amerykańskich wyborców będzie miała dalekosiężne konsekwencje. Także dla nas w Europie. Subskrybenci lewicowego dziennika brytyjskiego The Guarian otrzymali dziś w skrzynkach emailowych nie lada gratkę. W przysłanym Gruszce newsletterze czytamy bowiem: “Donald Trump wrócił do Białego Domu. Ale to nie znaczy, że jesteś bezsilny. Razem nie możemy się wycofać z pilnej pracy obrony demokracji /../ Właśnie byliśmy świadkami niezwykłego, niszczycielskiego momentu w historii Stanów Zjednoczonych”. Perełki w wykonaniu tej prominentnej i rozpoznawalnej na świecie medialnej marki.

Za panikę na salonach odpowiedzialna jest wyłącznie lewicowa elita której oferta społeczno-polityczna to przede wszystkim oferta negacji i straszenia, że jeśli Trump dojdzie do władzy to faszyzm, Putin, planeta spłonie a krowy przestaną dawać mleko. Cytowany przeze mnie często Rafał Ziemkiewicz, redaktor doRzeczy konkluduje, że ta oferta jest “martwa jak solony śledź“. Co najgorsze to fakt, że straszenie że słońce zgaśnie i planeta spłonie to light motif niemal wszystkich już ugrupowań lewicowych i lewackich. Odbiorca straszony Trumpem którego przedstawianie jako faszysty i ksenofoba była wszechobecne w USA podczas kampanii prezydenckiej to jeden z wielu elementów nagonki. Ale przecież nie jedyny. Jej echa w Polsce to oczywiście Ann Applebaum, żona ministra spraw zagranicznych w rządzie Tuska, R. Sikorskiego, która nazywając Trumpa faszystą mówiła, że “Trump Is Speaking Like Hitler, Stalin, and Mussolini” (red: Trump mówi jak Hitler, Stalin i Mussolini) o czym nie zapomniał szybko zaraportować lewicowy portal internetowy TheAtlantic.com. Oferta negacji i straszenia stała się tak groteskowa, że kilku prominentnych polityków partii demokratycznej nie poparło Kamali Harris o czym donosił obszernie prestiżowy .. lewicowy portal internetowy politico.com. Wśród nich Lanon Baccam ze stanu Iowa, Adam Frisch z Kolorado, Jared Golden ze stanu Maine, Josh Harder z Kalifornii czy Janelle Stelson która startowała w okręgu wyborczym w Pensylwanii.

Gorzej, że lewicowa oferta negacji jest silnie ugruntowana w Europie a jej formacje nie mają żadnego pozytywnego planu jak mierzyć się z problemami starego kontynentu. Patetyczną wręcz receptą na problem z niekontrolowaną emigracją jest jej .. legalizacja w postacji relokacji emigrantów i tworzenia dla nich ośrodków i wsparcia finansowego.

Nie da się więcej przedstawiać Trumpa jako wypadek przy pracy podobnie jak zwycięstwo PiS w 2015.  Żałoba w TVN i im podobnych to przetrącenie kręgosłupa ideowego wszystkich bez wyjątku lewicowych kaznodziei ale co ważniejsze, także formacji Tuska i jego koalicjantów. 

Fot: Atlantic.com

Wbrew łajdackiej propagandzie lewicowych mediów świat nie idzie w kierunku lewicowości, aborcji na gwizdek, małżeństw homoseksualnych czy mącenia dzieciom w głowach tęczowymi piątkami. Nie idzie też w kierunku klimatycznej religii w obrony planety. Polityczne status quo w USA okazuje się odwracalne a zwycięstwo Trumpa jest powiewem świeżości raczej niż nawrotem jakiejś konserwatywnej “ciemnoty”. Efektem ubocznym tego powiewu będzie z pewnością nowa myśl w umysłach Tuska, Bodnara i im podobnych, że przecież nie będą rządzić zawsze. Że po nich przyjdą inni i zechcą ich rozliczyć.

W jednym z poprzednich komentarzy napisałem, że czekam na dzwony w kościołach i otrzeźwienie w kraju bo w grę wchodzi państwo a to nie tylko “zbiorowy obowiązek” Norwida, także zbiorowy biznes Polaków a zatem troska o ich interesy. Czy te dzwony zabiły dziś w kościołach? Tak, amerykańskich. Czekam na nasze rodzinne i otrzeźwienie które przyjść musi bo nieodwracalny jak się wydawało kierunek zmian z nadejściem dominacji konserwatystów w Stanach Zjednoczonych może mieć znaczący wpływ na sympatie także polskich wyborców. Trump nie przyjedzie do Polski na białym koniu by tu zadbać o dobrą zmianę. Tę odpowiedzialność musimy wszyscy przyjąć na siebie.

Udostepnij na Facebook
Dodaj na Twitter
Politycy i kabareciarze

Ma miejsce kabaret, tym razem politycznych klaunów których występom daleko do mistrzów w stylu Pietrzaka czy Laskowika. Występów o których warto pisać bo są probierzem nadchodzących zmian w relacjach do których kabaret w przeszłości raczej nie zaglądał.Czytaj więcej ..

Wojsko i polityka czyli na salonach głupców

Wciąganie służb wywiadu czy kontrwywiadu do polityki jest politycznym barbarzyństwem. Wciągnięcie wojska do polityki w 1981. cofnęło Polskę w rozwoju o całe lata. Nie ma wątpliwości, że reperkusje wydarzeń ostatnich dni będą równie głębokie i długotrwałe.Czytaj więcej ..

Zmierzamy do konfrontacji

Wczorajsze wystąpienie prezydenta Andrzeja Dudy w polskim parlamencie było z pewnością jednym z najlepszych w jego prezydenturze. Duda pokazał w Sejmie, że jest go stać na wystąpienie godne męża stanu, polityka z solidną zdolnością do rozpoznawania zagrożeń dla państwa i równie dobrym zrozumieniem czym jest jego interes. Czytaj

W oczekiwaniu na kongres ..

Nachodzący w weekend wielki kongres Prawa i Sprawiedliwości, największej partii opozycyjnej ale także jedynej jak się wydaje siły patriotycznej w Polsce zdolnej powstrzymać degradację państwa powinien być znaczącym i oczekiwanym wydarzeniem politycznym. Tyle, że niewielkie wzmianki o wydarzeniu, nawet w mediach prawicowych wskazują, że zainteresowanie nim nie jest wystarczające. <span

© 2023 Copyright: Grupa Medialna Gruszka

5 1 vote
Article Rating
Subscribe
Notify of
0 Comments
Newest
Oldest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments