Zielony Czerwony Ład
czyli dyrektywa jak egzekutywa
- Dodano:
- Kategorie: Unia Europejska
Parlament Europejski przyjął dyrektywę EPBD. Dyrektywa ta, w wolnym tłumaczeniu zwana jest dyrektywą charakterystyki energetycznej budynków. Dyrektywa EPBD to tylko jeden z poruszanych dziś przez nas tematów ideologii Zielonego Ładu, ale nie jedyny o czym za chwilę.
Na stronie Komisjii Europejskiej czytamy, że „mając na celu osiągnięcie całkowicie niskoemisyjnych zasobów budowlanych do 2050 r., dyrektywa w sprawie charakterystyki energetycznej budynków przyczynia się bezpośrednio do osiągnięcia celów UE w zakresie energii i klimatu”.
Na tej samej stronie czytamy też, że „dyrektywa zwiększy tempo renowacji, szczególnie w przypadku budynków o najgorszych wynikach w każdym kraju. Będzie także wspierać poprawę jakości powietrza, cyfryzację systemów energetycznych budynków oraz rozwój infrastruktury na rzecz zrównoważonej mobilności”.
Czego nie mówi strona internetowa Komisji Europejskiej? W jaki sposób realizacja powyższej dyrektywy będzie finansowana i skąd rządy krajów ją podpisujących znajdą na to pieniądze. A w grę wchodzą miliardy już a nie miliony euro.
Jest jasne, że wielu Polaków będzie zmuszonych do gruntownego remontu swoich domów! Nie dlatego, że tego potrzebują, ale po to, by zadowolić unijnych biurokratów i wymogi wspomnianej dyrektywy.
Decyzją Parlamentu, od 2030 roku wszystkie, nowo budowane budynki w Unii Europejskiej mają być zeroemisyjne zaś budynki publiczne mają spełniać tę normę już od 2028 roku. Można powiedzieć, że nowe budownictwo zamiast być tańsze i dostępne dla wszystkich, będzie dostępne jedynie dla ludzi że „zdolnością kredytową”.
Nowa dyrektywa unijna nakłada również zakaz stosowania kotłów na paliwa kopalne jak węgiel, gaz ziemny, ekogroszek i olej opałowy. Warto przypomnieć, że nie tak dawno przez Polskę przetoczyła się propagandowa akcja wymiany „kopciuchów” na ekologiczne piece gazowe. Teraz okazuje się, że piece gazowe jednak ekologiczne nie są. Realizacja dyrektywy ma być zakończona do 2040 roku.
Warto też pamiętać, że elementem składowym dyrektywy jest obowiązek posiadania paszportów renowacji budynków oraz wymóg przedstawienia przez państwa członkowskie UE krajowych planów renowacji budynków. Celem jest osiągnięcie tzw. neutralności klimatycznej do 2050 roku, co wiąże się z wprowadzeniem klas efektywności energetycznej dla budynków, analogicznych do tych, które obecnie obowiązują sprzęt AGD.
Portal bankier.pl przypomniał dwa dni temu, piórem Marcina Kazmierczaka, że od 1 kwietnia właściciele domów jednorodzinnych, którzy nie będą posiadali świadectw energetycznych, nie będą mogli sprzedać swoich nieruchomości. O dokument będą musieli starać się właściciele domów zbudowanych przed 2009 r. Od tego czasu do wykonywania audytów kończących się wydawaniem świadectw energetycznych zmuszani są bowiem właściciele nowo budowanych domów.
W rezultacie unijnych dyrektyw właściciele nieruchomości zmuszeni są do przeprowadzenia kosztownych modernizacji i termomodernizacji, aby uzyskać świadectwa energetyczne, które są niezbędne do wynajmu lub sprzedaży nieruchomości. Nie tylko nowe mieszkania będą droższe – te wynajmowane również. Do tej pory grzywna za brak świadectwa charakterystyki energetycznej wynosiła 10 tyś. zł. Zgodnie z literą prawa w domu czy mieszkaniu bez takiego świadectwa nie można zamieszkać.
Dyrektywa EPBD jest częścią europejskiego Zielonego Ładu, który to plan zakłada osiągnięcie neutralności klimatycznej do 2050 roku. Warto przypomnieć, że decyzję o przyjęciu planu podjęto w grudniu 2019 i co ważne, za zgodą ówczesnego premiera polskiego rządu Mateusza Morawieckiego, który nie skorzystał z przysługującego polskiemu rządowi prawa weta. Postawione wcześniej pytanie o źródła środków przeznaczonych na finansowanie dyrektywy unijnej jest jak najbardziej zasadne.
Koszty związane z realizacją dyrektywy są trudne do oszacowania, ale mogą sięgnąć nie tylko miliardów, lecz nawet bilionów złotych. Jedno jest pewne: absurdalne przepisy unijne, przepełnione ideologią klimatyczną, doprowadzą do zubożenia i z pewnością także wywłaszczenia wielu Polaków, szczególnie tych o niższych dochodach.
Z innych elementów Zielonego Ładu, na uwagę zasługuje z pewnością równie absurdalny a planowany przez Unię zakaz przydomowego uprawiania warzyw i owoców. O protestach rolników pisałem niedawno na łamach Gruszki. Większość oponentów tychże protestów zdaje sie uważać, że problemy wskazywane przez rolników ich nie dotyczą. A warto wiedzieć, że kolejne “regulacje” unijne mają dotknąć nie tylko rolników, ale także działkowców, posiadaczy ogródków, a nawet tych, którzy hodują szczypiorek na balkonie. Bowiem w ramach “nowatorskich” decyzji Unii Europejskiej w zakresie wspomnianego wcześniej Zielonego Ładu, planowane jest wprowadzenie zakazu uprawy żywności na własne potrzeby.
Argumentuje się przy tym, że tego rodzaju działalność jest szkodliwa dla środowiska i przyczynia się do globalnego ocieplenia. Nie mówi się za to, że ograniczenie własnej produkcji to uzależnienie Polski i innych krajów Unii od importu żywności, przede wszystkim z krajów Ameryki Południowej jak i tych europejskich jak Rosja, Ukraina czy Białoruś. Promocja wielkich międzynarodowych agroholdingow i ponadnarodowych korporacji trwa w najlepsze kosztem rodzimej produkcji żywności która od lat była i jest źródłem opłacalnego dla Polski eksportu.
Jeśli doniesienia się potwierdzą, polityka Unii postawi Europejczyków w sytuacji realnego zagrożenia głodem, co nie zdarzyło się od czasów II wojny światowej. O konieczności respektowania prawa ludzi do niezależnej od kogokolwiek produkcji żywności na własnej ziemi nie warto pisać. Zagrożenie bezprawiem dyrekyw Unii stanowi element bezprecedensowej próby ubezwłasnowolnienia mieszkańców kontynentu. Zagrożenie bezpieczeństwa żywnościowego czy w szerszym kontekście podstawowych praw i swobód obywatelskich jest już nie tylko realne, ograniczanie tych swobód jest faktem.
Uzależnienie zdolności państwa do budowy mieszkań czy ich renowacji, podobnie jak ograniczenie zdolności do nieskrępowanej produkcji żywności, wszystko za pomocą dyrektyw unijnych, to niewątpliwie atak na podstawowe prerogatywy suwerennego państwa – chodzi o prawa najbardziej fundamentalne. A tu wrażliwość Polaków jest szczególna.
Sympatie Polaków do Unii Europejskiej są dziś pochodną percepcji od lat budowanej na dobrze znanej narracji o bogatym Zachodzie i jego przywiązaniu do wolności słowa. Ani jedna ani też druga ze wspomnianych jakości Zachodu dziś już nie istnieje. Stan zadłużenia państw Zachodu podobnie jak stan zadłużenia ich obywateli spędzają dziś sen z powiek nie tylko im samym, także banksterom których fortuny na rzekomym bogactwie wciąż stoją.
O wolności słowa, tej najbardziej fundamentalnej jakości, mówić już chyba nie warto. Bo choć Karta Praw Podstawowych Unii Europejskiej w artykule 11 (podst. Prawna UE) mówi, że “Każdy ma prawo do wolności wypowiedzi” oraz, ze “Prawo to obejmuje wolność posiadania poglądów oraz otrzymywania i przekazywania informacji i idei bez ingerencji władz publicznych i bez względu na granic państwowe”, Komisja Europejska planuje włączenie tzw. „mowy nienawiści” i „przestępstwo z nienawiści” do katalogu „przestępstw europejskich”. A stąd już prosta droga by księdza lokalnej parafii, piętnującego z ambony aborcję i homoseksualizm powieść do aresztu bez żadnych skrupułów. O zamknięciu obecnego tu przez tysiąc lat kościoła nie wspomnę, przyjdzie z łatwością.
W swoim ostatnim vlogu Tomasz Wróblewski, założyciel Fundacji Warsaw Enterprise Institute, zadaje pytanie fundamentalne: W ciągu 16 lat Europa z najbogatszego i najprężniejszego kontynentu w dziejach ludzkości osunęła się niemal we wszystkich kategoriach. Jak to możliwe? – pyta Wróblewski.
Intuicja nie myli, zwłaszcza tych starszego pokolenia, dobrze znającego zarządzanie centralne z pomocą dyrektyw, gdy egzekutywa partyjna miała zawsze rację, nawet jak jej nie miała.
Historia zatoczyła koło – zmagamy się z zagrożeniem tak dobrze nam znanym z przeszłości choć dziś przychodzi z Zachodu. Czy Shengen i podróż na dowód bedą ważniejsze od działki z ogrodkiem i piecem z fajerką? Czy sprzedajni znów cofną nas w czasie? Zobaczymy.
Banksterzy i lobbyści, ci z PiS czy KO powiedzieli już swoje. Ciśnienie rośnie a pula w grze jest coraz większa. Oby nie było za późno. Czekamy na dzwony w kościołach jak mówi mój redakcyjny kolega.
Zdjęcie główne: cocoparisienne (Pixabay).
Jarosław "Toll" Kowalski
Protest rolników i co dalej
Incydenty znane z Marszu Niepodległości, strzelanie do górników czy siłowe działania wobec dziennikarzy, powróciły na proteście rolników. Szokujące zachowanie policji, które doprowadziło do obrażeń wielu osób, w tym posłów, musi zostać potępione. Czytaj więcej ..
Bosak-Mentzen show
Show rozpoczął dosadny przekaz silnej kobiety z jajami, czyli Ewy Zajączkowskiej – Hernik, która niestety nie mogła się pojawić osobiście, ale dzięki współczesnej technologii mogliśmy ją zobaczyć na wielkim ekranie. Jest pierwszą kobietą, która w debacie potrafi powiedzieć to, co kobiety chcą usłyszeć. Czytaj więcej ..
Tajemnice Cieszyńskiego albo zawirowania w CRW
Centralny System Wyborców czyli jak nie odbić się od urny gdy przyjdzie czas wyboru. O zagrożeniach wyborów otwartym tekstem.Czytaj więcej ..
Kominiarz na gwałt
Wydaje się że wyobraźnia urzędników, tych z Unii Europejskiej nie ma granic. Dzięki ich pomysłom kontynent ma być najbardziej zielony ze wszystkich. Dziś o jednym z takich pomysłów.Czytaj więcej ..
Czas odpowiedzialności
Wprowadzenie w kraju stanu zagrożenia epidemicznego narzuconego Polakom i trwającego przez ponad 3 lata przyniosło w rezultacie ogromne straty dla naszego kraju. Co więcej, wiemy że był to stan bezprawny, niekonstytucyjny a przede wszystkim wyniszczający. Czytaj więcej ..
© 2023 Copyright: Grupa Medialna Gruszka